Student nagra dziekana(t), profesor dy(rektora) ?
Gdy zdesperowany (ale i przeszkolony) „poddany” chciał zrzucić z konia „zakutego w stal rycerza” kusza była bardzo przydatna. Pozwalała dosięgnąć przeciwnika mimo jego wyższego statusu, wysokości konia, przewagi majątku i uzbrojenia. Dlatego kusze bywały zakazywane, a „rycerstwo” mogło się ich obawiać. Podobnie spierano się o dopuszczalność ukrytych nagrań. Dyktafon w każdym telefonie może „strącić z konia” każdego współczesnego „magnata”, o nie dość rycerskich jak na jego stan postępkach. Dotyczy to także uczelni. Zwłaszcza gdy w używaniu nagrania jako źródła dowodowego nieustannie edukują Polaków „elity”. W jednej ze spraw analizowano dopuszczalność dowodu z ukrytego nagrania. Sąd Apelacyjny zaaprobował jedną z tez wyrażoną w piśmiennictwie, że zasadą niedopuszczalności przeprowadzania dowodów nielegalnych nie są objęte dowody w postaci nagrań dokonanych przez osoby występujące w charakterze stron, ponieważ będąc uczestnikami procesu nie naruszają przepisów chroniących tajemnicę wyrażoną w art. 49 Konstytucji RP, a brak bezprawności naruszenia innych dóbr osobistych wynika z realizacji prawa do sądu. (IV CSK 257/13 z 13 stycznia 2014 r )