Matura z decyzją administracyjną, odszkodowanie za studia na „prywatnej” uczelni ?
Albo czynimy z decyzji OKE decyzję administracyjną, albo uznajemy że matura (oraz cała edukacja) jest sprawą prywatną i nie może być publicznoprawnym wymogiem przyjęcia na studia.
W 2011 mieliśmy sprawę (relacjonowaną przez „Rzeczpospolitą”) w której pełnomocnik maturzystów, którym unieważniono egzamin z chemii planuje wykazać, iż decyzje OKE są jednak zaskarżalne, mimo niechęci MEN. Teraz inna maturzystka próbuje zastosować powództwo o ochronę dóbr osobistych. Sprawa jest ciekawa prawniczo także w wątku „odszkodowania za podjęcie studiów na prywatnej uczelni”. Jak długo jeszcze będziemy udawać, że brak uznawania administracyjnego charakteru decyzji OKE i prawa do jej kontroli:
a) instancyjnej (przez inną instytucję niż egzaminującą) w aspekcie merytorycznym,
b) sądowoadministracyjnej w aspekcie formalnym
jest zgodny ze standardami konstytucyjnymi? Jak długo kuriozum braku możliwości skopiowania pracy maturalnej będzie tłumaczony inaczej niż utrudnianiem polemiki z jej oceną ? No chyba, że hodujemy poddanych już od 18 roku życia, a o kształceniu obywateli piszemy tylko w podręcznikach!
Nawet uczelnie, choć mają konstytucyjnie gwarantowaną autonomię jakiej nie posiadają szkoły powszechne, muszą trzymać standard KPA i podlegają kontroli sądowoadministracyjnej w zakresie decyzji „zewnątrzskutecznych”. Przecież skoro uznajemy że matura jest państwowo wymaganym (dla podjęcia studiów w etatystyczno-korporacyjnym systemie) a więc i prawem publicznym regulowanym egzaminem to powinna – jak wszelkie władczo określające sytuacje obywatela decyzje – podlegać kontroli instancyjnej a potem sądowoadministracyjnej. Albo uznajemy że matura jest sprawą prywatną i nie może być publicznoprawnym wymogiem przyjęcia na studia.