Re-wolta w nadzorze, czyli zwierzęta w senacie uczelni
Czy gdyby (hipotetycznie-ironicznie) Senat jakiejś uczelni (niekoniecznie rolniczej) uchwalił wybór konia na senatora i taką uchwałę przekazano by MNiSW … cóż ten mógłby z tym zrobić? Do niedawna, w ramach nadzoru, nic … tak uważano – sygn. akt I OSK 884/10: Oznacza to, iż przedmiotem skargi do sądu administracyjnego mogą być tylko rozstrzygnięcia nadzorcze właściwego ministra, wydane w przedmiocie stwierdzenia nieważności uchwały organu kolegialnego uczelni, których katalog – będący katalogiem zamkniętym – zawarty jest w art. 35 ust. 3 powołanej ustawy. A uchwały użytej w ironicznym przykładzie, w katalogu z art. 35 ust. 4 PSW nie ma. O problemie weryfikacji prawidłowości wyboru rektora pisałem także tutaj.
Na szczęście życie zmusza do refleksji. Niezgodne z wykładnią systemową byłoby także przyjęcie, że nadzorowi ministra podlegają tylko te uchwały, które podlegają obligatoryjnemu przekazaniu ministrowi. NSA uznał także, że niedopuszczalna w państwie prawnym jest sytuacja, gdy uchwały, które mogą naruszać prawa i wolności jednostek, są wyłączone z władczej kontroli jakichkolwiek organów zewnętrznych względem uczelni – o wyroku NSA z 26 września 2014 r. (sygn. akt I OSK 2159/14) przeczytasz w „Rzeczpospoliej”. Teraz pozostał jeszcze tylko problem „2 miesięcy” z art. 36 ust. 1 oraz niemożność zmuszenia MNiSW do (nieważności) stwierdzenia ( I OSK 454/11). Cóż bowiem gdy uchwała o powołaniu konia na senatora „przeleży się” te 2 miesiące w MNiSW, albo MNiSW uzna, że nie będzie go nikt zmuszał by występował by się wypowiadał w tak absurdalnej sprawie jak koń-senatorem? Ot, głupie żarty 😉 Przecież wiemy że nie ma takich spraw, a te które są …